do ogrodu

wtorek, 24 stycznia 2023

Śnieg zniszczył moją nową szklarnię

 To smutny i niespodziewany widok. Nie spodziewałam się tak dużych opadów śniegu po tych słonecznych i ciepłych tygodniach, nie śledzę prognozy pogody.


Dokładnie w marcu 2022 mój mąż z synem postawili ten tunel ku mojej wielkiej radości. Byłam z niego bardzo zadowolona, jego rozmiary, wysokość, wszystko sprawiało, że czerpałam z niego ogromną satysfakcję. Pomidory, papryki, szpinak, wszystko rosło w nim doskonale.

śnieg zniszczył moją szklarnię


Dwa starsze tunele trzymają się dzielnie, nie ucierpiały. może to z powodu większego nachylenia dachu? Nie wiem. Ten nowy tunel jednak pod ciężarem nocnego śniegu połamał się całkowicie. Dosłownie konstrukcja potrzaskała jak zapałki. Żal patrzeć. Nie do odratowania.



Zgłosiłam tę szkodę do Warty, w której mam ubezpieczenie także od architektury ogrodowej, ale szczerze powiem, nie liczę na ich pozytywną decyzję. 
Nie lubię tego ubezpieczyciela, mam złe doświadczenia sprzed lat. Tym razem uległam namowom i zapewnieniom pana, który nas od lat ubezpiecza, że zmienił się właściciel Warty i tym samym zmieniła się firma i jej podejście do klienta. Cóż, w grudniu miałam zalanie w pracy, w wyniku którego w jednym z pomieszczeń podłoga jest do wymiany oraz szafki, których spody namokły i spuchły a tymczasem Warta wypłaciła mi uwaga! 379 zł odszkodowania. Co za hojność. Nie wiem, co za tę cenę mogłabym kupić, by przywrócić stan pomieszczenia do użytku. Nie wiem, czym się kierował rzeczoznawca, przyznając mi takie odszkodowanie. 



Niestety taką firmę wybrałam i trudno. Już więcej nie zawrę umowy z Wartą bo nie warto. Są pierwsi, gdy idzie o zapewnienia by przekonać do zawarcia umowy ubezpieczenia, ale gdy idzie o wypłaty odszkodowań, robią wszystko, by się wymigać. Może i nowy właściciel ale mentalność stara.



zastanawiamy się z Mężem, czy stawiać nową konstrukcję tunelu z drewna, tak jak środkowy, najstarszy mój tunel, czy zdecydować się jednak na gotowy?




Wymiary już wiem, że były dla mnie idealne. teraz tylko trzeba przed marcem zdecydować, czy budujemy sami czy stawiamy gotowiec.











poniedziałek, 23 stycznia 2023

Pierwsze wysiewy w sniegu po łydki

Bardzo mnie już ciągnie do prac ogrodowych. Co roku o tej porze budzi się we mnie chęć do siania, pielęgnowania roślin a nawet do pielenia! W tygodniu, gdy była słoneczna pogoda i nic nie zapowiadało zmiany, planowałam, że w weekend posprzątam grządki w warzywniku, przygotuję tunele foliowe pod pierwsze wysiewy a tu bach! W nocy z piątku na sobotę spadło 25cm śniegu!

Nie sprawdzałam wcześniej prognoz, więc naprawdę mnie to zaskoczyło. 

Wiecie jednak, że jak kobieta sobie coś zaplanuje, to nie ma przebacz. Zakasałam rękawy, ubrałam się ciepło i w wiaderku, raz za razem przyniosłam z kurnika nawóz, przekopałam go w jednym z tuneli, podsypałam śniegiem. Jedna rzecz zrobiona.

Pamiętacie, jak w ubiegłym roku kupiłam tę małą szklarenkę ze zdjęcia? Przyniosłam ją do domu, Mąż kupił worek ziemi uniwersalnej, jeszcze z ubiegłorocznych dostaw, jeszcze w ubiegłorocznej cenie. 
Na najwyższym piętrze wysiałam szpinak  nowozelandzki.
poniżej pietruszkę naciową
na piętrze drugim sałata dębolistna zielona
a na samym dole sałata dębolistna czerwona
Hojnie podlałam i czekam na kiełkowanie zacierając ręce.





W styczniu można rozpocząć produkcję rozsad roślin zimolubnych, lubiących chłody i krótki dzień. Wbrew pozorom jest ich całkiem dużo.
Można wysiewać na zieleninę cebulę i pietruszkę, szpinak i zimowe odmiany sałat.


W styczniu w tunelu lub szklarni możemy również wysiewać nasiona rzodkiewki. Należy w tym celu mocno nawodnić glebę a wysiane nasiona przykryć dodatkowo kilkoma warstwami włókniny.

my na śniegu

Spacer po lesie w takich okolicznościach to prawdziwa przyjemność. Tylko trzeba się zebrać i wyjść z ciepłego domu :-) To najtrudniejszy element wyprawy :-D




Niebawem Wam napiszę, jakie szkody ten śnieg nam spowodował...

Zimowa zupa z soczewicy

zimowa zupa z soczewicy


  Gdy za oknem zimno i wyjadamy zapasy ze spiżarni, nie może zabraknąć tej gęstej, pożywnej zimowej zupy z soczewicy.

Można ją jeść bez znudzenia na śniadanie, obiad i kolację. Zabieram ją także w słoiku do pracy.

Nie ma znaczenia, czy masz soczewicę zieloną czy czerwoną, obie smakują perfekcyjnie. Zupa fantastycznie rozgrzewa. Spróbuj koniecznie i daj znać, czy tez Ci tak zasmakuje.

Sposób wykonania rozpisałam na thermomix, ale bez niego też sobie świetnie poradzisz siekając warzywa ręcznie i zaczynając od podsmażenia warzyw w garnku.

Oto potrzebne składniki

  • 1 kg ziemniaków
  • 150 g zielonej soczewicy
  • 1 marchewka
  • 1 cebula
  • 1 ząbek czosnku
  • 30 g oliwy z oliwek
  • 200 g pomidorów ze słoika
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego
  • 70g koncentratu bulionu warzywnego
  • 2l wody
  • sól, pieprz
  • 1 łyżeczka suszonego oregano i tymianku
  • 1 liść laurowy
  • 3 kulki ziela angielskiego

dodatkowo do posypania gotowej zupy na talerzu natka pietruszki


Wykonanie:

Soczewicy nie trzeba namaczać.

Marchewkę, cebulę i czosnek obierz. pokrój na większe części, włóż do naczynia Thermomix i miksuj czas 15s/obr.4-5
Do naczynia Thermomix włóż masło, ziele angielskie, liść laurowy podduszaj całość czas 4 min/Varoma lub 120 stopni/obr wsteczne 1.

Całość zalej wodą, dodaj koncentrat bulionu domowej roboty, soczewicę, sól, pieprz, oregano i tymianek, pomidory wraz zalewą, przecier pomidorowy, gotuj 30 min/100 stopni/obr. wsteczne 1.

Zupę na talerzu posypujemy natką pietruszki.



zimowa zupa z soczewicy

sobota, 21 stycznia 2023

Opryski w warzywniku rodem z PRL

 Moj mąż, wielki fan kroniki filmowej trafil na dokument o opryskach z czasów, gdy o internecie nikt jeszcze nie marzył. 

Spójrzcie i posłuchajcie, dajcie znać, co myślicie. Czym owczesne opryski różnią się od obecnych? Tamte substancje wciąż są  w użyciu, różnią się jedynie nazwą. 



środa, 4 stycznia 2023

Smutny koniec roku

 


Jeszcze trochę potrwa zanim bez łez będę mogła o tym spokojnie mówić. Jedynie jako dziecko miałam w swoim życiu okres bez psa. Przez wszystkie kolejne lata zawsze towarzyszyły mi psy. 
Po naszej przeprowadzce do obecnego domu w 2007 roku przyszła do nas z lasu wychudzona, zagłodzona wręcz psinka, która dała się skusić suchymi świątecznymi piernikami, przełamała swój strach przed człowiekiem i postanowiła nam zaufać.  Wtedy miała około trzech lat, wydawalo się, ze jest ratlerkiem, nazwaliśmy ją Funia.
Była przeraźliwie chuda, widać było tylko wielkie, przestraszone oczy.
Została z nami a podkarmiona okazala się być w typie pinczera, pokazała się z najlepszej strony. Bardzo mądra, rozumna, w lot pojmowała wszystko, często porozumiewałysmy się wzrokiem.
Pokonywała z nami kilometry biegiem po lesie i polach. Zaganiała kury do kurnika, gonila z podwórka obce psy i koty. Jak tylko wychodziliśmy z domu, podkradała nasze papcie, zanosiła je na swoje posłanie i tuliła się do nich do czsu naszego powrotu.
Domyślaliśmy się, ze musiała ucierpieć z rąk jakiegoś mężczyzny, ponieważ rzucała sie do nogawek kazdego obcego. To byla jedyna rzecz, ktorej nie umielismy jej oduczyc.
Przeszła straszną historię z huskim, ktory ja bardzo poszarpał, nie wiedzielismy, czy to przetrwa ale pozszywana dala radę.  




Czas upływal i Funia jak my wszyscy sie starzała, zaczela gorzej widziec i słyszeć, mocno posiwiała, nie biegała juz tak chętnie na spacerach, ktore musialy stac sie znacznie krótsze i wolniejsze.




 8 lat temu trafiła do nas z adopcji Adela, wspaniały, radosny, 7-miesięczny grzywacz chiński. chodząca iskra, tańcząca w kółko z byle okazji, posłuszna. Bardzo się do siebie przywiązałyśmy.  Świetnie się dogadywały się z Funią, która przy młodym psie sama odmłodniała.




Rok temu okazało się, że Adela zaczęła chorować na białaczkę limfocytarną. Dobrze tolerowała leki, czuła się po nich świetnie A to dało nam złudną nadzieję, że z tego wyjdzie. Tymczasem choroba podstępnie atakowała dalej jej małe ciałko i w przeddzień Wigilii zabrała moją Adelę. Dwa dni później odeszła za nią również Funia. 

To bardzo bolesna dla nas strata. 



















Wciąż łapię się na tym krojąc w kuchni  warzywa, że nie mogę już rzucać psom kawałeczków a jeśli coś mi spadnie, sama to będę musiała podnieść. Że Adela nie będzie już czekać aż podam jej do wylizania kubeczek po śmietanie a Funia nie będzie zaganiać kur do kurnika.

Budzę się w nocy z przeświadczeniem, że słyszałam brzęk psiej miski, że Funia stuka łapką w okno balkonowe żeby wpuścić ją do domu, albo że nad ranem stuka do drzwi sypialni bo chcę wyjść na spacer.

Po raz pierwszy poszłam wczoraj do lasu na spacer bez moich psów i wierzcie mi to było naprawdę smutne. 

Obie mają teraz swoje miejsce pod mirabelką. Wiosną posadze tam krzaki białych i różowych róż.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

ogród

ceneo1