Zainspirowana serią książek o Stacji Jagodno Karoliny Wilczyńskiej, gdzie konfitura z fiołków pomaga rozwiązywac wszelkie żciowe problemy, postanowiłam przyrządzić własną. Fiołków dziko rosnących na moim podwórku jest mnóstwo wiec cierpliwie pozbierałam kwiaty.
Konfitura z fiołków wonnych
1-2 litry płatków fiołków wonnych, im więcej tym lepiej
pół opakowania pektyny jabłkowej
sok z jednej małej cytryny
100-200 g brązowego cukru
0,5 litra wody
Z fiołków poobrywać same płatki. Ręce muszą być suche, bo zwariujecie! Dodać wodę, sok z cytryny i zmiksować. Dodać pozostałe składniki i pomału pod przykryciem (!) zagotować. Przelać do wypieczonych słoików i ewentualnie zapasteryzować 20 minut w piekarniku nagrzanym do 120°C. Ja przed przelaniem do słoików, lubię dodać garść surowych płatków z fiołków, żeby fajniej wyglądało 🙂
Jeśli nie lubicie płatkowych farfocli w dżemie, możecie przygotować fiołkową galaretkę.
A taką sesję urządziłam konfiturze z fiołków wonnych już po sezonie fiołkowym. W towarzystwie fiołków rogatych czyli mini-bratków. One nie pachną tak pięknie jak fiołki wonne, ale prezentują się wielce elegancko.
A co tu taka cisza, Małgorzato? Czyżby wiosenne porządki i prace ogrodowe pochłonęły Cię na dobre? Mam nadzieję, że nie postanowiłaś zrezygnować z blogowania!
OdpowiedzUsuńCiepłe pozdrowienia z Zielonej Wyspy :)
Wszystko u Ciebie w porządku, Małgorzato? Mam nadzieję, że nie porzuciłaś blogowania. Pozdrawiam serdecznie i czekam na jakiś znak życia.
OdpowiedzUsuńDziękuję, wszystko w porządku. Pochłonęła mnie praca, nauka, egzaminy, przetwory i mnóstwo innych aktywności. Bloga nie porzucam, będzie ewoluował :-) Mam nadzieję, że i u Was wszystko dobrze:-)
OdpowiedzUsuń