Tu link do ciekawego artykułu na temat ściółkowania wokół drzew i zwierzętach w sadzie:
W ubiegłą sobotę mały baranek nagle zachorował. Dostał dużego wzdęcia jelit oraz przestał chodzić. Jego łapy były wiotkie tak tasiemki.
Weterynarz podał zastrzyki z antybiotykami, elektrolity i lek usprawniający trawienie na pozbycie się wzdęcia a my co kilka godzin przez całą dobę masowaliśmy barankowi brzuch. Kuracja podziałała, trawienie jest ok, ale baranek wciąż nie wstaje i nie wiemy dlaczego. Lekarz podejrzewał chorobę białych mięśni, powstającą na skutek niedoboru selenu, więc kilka dni pod rząd poza antybiotykami baranek otrzymywał selen z witaminą E. Niestety bez efektu.
Skonsultowaliśmy to z drugim lekarzem, który od ponad 40 lat na naszym terenie leczył zwierzęta gospodarskie. Także zaordynował antybiotyki, rapidexon, suplementację preparatem neopropiowet plus kilka razy dziennie dając nam nadzieję, że po kilku dniach baranek wstanie. Pakujemy więc codziennie baranka do auta i jeździmy na zmianę z mężem od tygodnia do weterynarza na zastrzyki. Na razie bez efektów :-(
Bardzo bym chciała, by ten maluch wydobrzał...
To ten sam baranek pół godziny przed zachorowaniem. Nic na to nie wskazywało...
Jaki śliczny baranek! Biedactwo, mam nadzieję, że wyzdrowieje.
OdpowiedzUsuńI urocze kaczki. Takie naturalne zwierzęce kosiarki są najlepsze :).