Ten pęd do ruszenia z kopyta i rzucenia się w wir siania, sadzenia i nawożenia jest już absolutnie nie do opanowania. Kupiłam 15 kg suszonego obornika i mam nadzieję, że to na moje grządki wystarczy.
Prawdziwym obornikiem wprost spod konia nawoziłam 4 lata temu ostatnio, oczywiście jesienią. Dodzisiaj pamiętam, jak mnie potem bolały plecy! ;-)
Teraz wybrałam obornik suszony z powodu jego wagi i łatwiejszego stosowania.
Jest to jeden z bardziej wartościowych nawozów organicznych, polecanych także w uprawach ekologicznych. Mój ogród wprawdzie nie ma atestu, ale przez tyle lat nie stosuję tam żadnej chemii, że na pewno nie byłoby problemu, by go dostać. (tylko po co?)
Obornik dostarcza glebie najważniejszych składników mineralnych, takich jak azot (N), fosfor (P) i potas (K). Poza tym obornik jest bogaty w szereg innych ważnych składników mineralnych, takich jak wapń, magnez, bor i żelazo. Ma wszystko to, co nasze rośliny uwielbiają!
Obornik zawiera również sporą dawkę masy organicznej, z której w procesie przemian w glebie powstaje próchnica. Ona zaś oznacza poprawę żyzności, urodzajności i struktury gleby. Wraz z obornikiem do gleby wprowadzamy również spory wybór mikroorganizmów przyczyniających się do poprawy biologicznej aktywności gleby i rozwoju odpowiedniej mikroflory glebowej. Jest to szalenie przydatne podczas nawożenia gleb zniszczonych w wyniku nieumiejętnej uprawy, z wyniszczoną naturalną florą bakteryjną.
Suszony obornik stosuję wczesną wiosną oraz później, do zasilania roślin w czasie trwania sezonu wegetacyjnego.Można nim nawozić wszelkie rośliny ozdobne, trawy, drzewa i krzewy owocowe, oraz warzywa. Ja wykorzystam go głównie do warzyw oraz krzewów owocowych i młodych drzewek owocowych.
Ja się stosuje suszony obornik? Bardzo prosto! Wystarczy rozrzucić cienką warstwą wokół roślin, lekko wymieszać z glebą i podlać :-)
Dobry pomysł. Ja też się w tamtym roku utechałam ze świeżym obornikiem. W ogóle, odnoszę wrażenie, że przez trzy lata posiadania ogrodu moje plecy zestarzały się szybciej niż przez trzydzieści pozostałych ;)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :-) Suszony nawóz jest okej i znacznie mniej waży. Ja mam też nieco nawozu kurzego, świeżego, który regularnie dodaję do kompostownika, więc też jest co dźwigać. Pewnie gdybyśmy przeliczyły na kilogramy ile w sezonie przekopujemy i dźwigamy wyszłoby tyle, co w kamieniołomach :-P
UsuńOj tak :) O porady co do nawożenia nawozem kurzym zgłoszę się za jakiś czas - jak już będę miała kury :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Życzę Ci wspaniałego kurnika i wiele radości :)
UsuńZmartwię cię! Taki obornik to zbędny wydatek.
OdpowiedzUsuńObornik, tak jak i kompost ma być źródłem nie mikroelementów i pierwiastków lecz źródłem mikroorganizmów, które pozwolą roślinom samym,we właściwym czasie pobrać z gleby wszystko co jest im niezbędne do wzrostu.
Jeśli zainteresuje cię to co napisałem -> Elaine Ingham - gorąco polecam.
Nasze gleby są przenawożone azotem, (ach ta nieznajomość reguły Liebiga) co narusza równowagę w glebie, przez co rośliny są bardziej podatne na choroby.
Bardzo mnie zaciekawiłeś!
UsuńCzyli twoim zdaniem w ogóle tego typu obornik nie ma sensu? Nawet jeśli w moim ogrodzie są mikroorganizmy? (Em)
Nawet wtedy, gdy stosuję także kompost, gnojówki roślinne itp?
UsuńJestem bardzo zaintrygowana, napisz proszę coś więcej.