Boli. Wszystko po trochu. Plecy, odciski na rękach, nogi. I jestem taka szczęśliwa :-DD
Mąż kupił i przywiózł płytki chodnikowe bym wreszcie miała jakieś akceptowalne ścieżki wokół grządek.
Wygodnie zajmować się warzywnikiem i jednocześnie mieć czyste buty :-)
Dzisiaj z synem zakasaliśmy rękawy i całe przedpołudnie wyrównywaliśmy teren, ugniataliśmy, rozkładaliśmy folię i kładliśmy płyty. Ciężka, fizyczna praca! A, że pierwsza taka w tym sezonie, to po kilku godzinach czuję we wszystkich mięśniach zmęczenie. I satysfakcję! :)
Nie skończyliśmy oczywiście, zostało przynajmniej drugie tyle. I to będzie tylko warzywnik bliżej domu. Drugi, ciut większy jest kilka kroków dalej. Dobrze, że jest jeszcze chłodno, bo taka praca w upale byłaby ciężka.
Cóż, znam fakty, nie zrobiliśmy tego perfekcyjnie i do ideału naszym ścieżkom daleko! Ale są i jestem z nich zadowolona :-)
Spełniłam wszystkie założenia moich ścieżek:
1. ma być tanio
2. muszę dać sobie z nią radę bez fachowca
3. ścieżka nie może zarastać chwastami
4. można przejść miedzy grządkami czystą i suchą stopą
Pogadam z mężem czy dałoby się podwyższyć jeszcze moje grządki :)
Jak go znam to powie, że oczywiście się da i jest to wyłącznie wypadkowa czasu i pieniędzy. Im więcej pieniędzy, tym szybciej :-P
Mąż kupił i przywiózł płytki chodnikowe bym wreszcie miała jakieś akceptowalne ścieżki wokół grządek.
Wygodnie zajmować się warzywnikiem i jednocześnie mieć czyste buty :-)
ubiegłoroczne płyty kładzione bez agrowłókniny przerastają chwastami |
te jasne płyty to te nowe |
Wolę tez mój skromny, wolny czas poświęcić na plewienie grządek a nie ścieżek, jak dotąd. Wyplewienie ścieżek z tej części warzywnika potrafiło zając cały dzień! Ubiegłej jesieni przywiozłam od koleżanki kilkanaście pierwszych płytek chodnikowych, ułożyłam je i okazało się, że to chyba jest dla mnie rozwiązanie! Niektórzy mają ścieżki wysypane korą, kamykami, niektórzy mają tam trawę, którą koszą. Wygląda to pięknie, ale to nie dla mnie. Te rozwiązania wydają mi się niezbyt trwałe, choć nie ukrywam, że są piękne.
pełna tona płyt chodnikowych |
Nie skończyliśmy oczywiście, zostało przynajmniej drugie tyle. I to będzie tylko warzywnik bliżej domu. Drugi, ciut większy jest kilka kroków dalej. Dobrze, że jest jeszcze chłodno, bo taka praca w upale byłaby ciężka.
widok z piętra |
Cóż, znam fakty, nie zrobiliśmy tego perfekcyjnie i do ideału naszym ścieżkom daleko! Ale są i jestem z nich zadowolona :-)
Spełniłam wszystkie założenia moich ścieżek:
1. ma być tanio
2. muszę dać sobie z nią radę bez fachowca
3. ścieżka nie może zarastać chwastami
4. można przejść miedzy grządkami czystą i suchą stopą
Pogadam z mężem czy dałoby się podwyższyć jeszcze moje grządki :)
Jak go znam to powie, że oczywiście się da i jest to wyłącznie wypadkowa czasu i pieniędzy. Im więcej pieniędzy, tym szybciej :-P
"Wypadkowa czasu i pieniędzy...."ach skąd ja to znam ;)
OdpowiedzUsuńWygląda to wszystko bardzo zacnie. Ale nie zazdroszczę targania tych płytek. Czuję jednakże, patrząc na te Wasze prace, nadchodzącą mobilizację, chyba i ja zacznę porządki na zalesiu, bo zostawiłam tam jesienią koszmarny bałagan. Dobrze, że chociaż taras jako tako mam ogarnięty ;).
Kawał dobrej roboty wykonany, to i odczuwasz to w mięśniach :) Wspaniale to wygląda.
OdpowiedzUsuń"wypadkowa czasu i pieniędzy" mnie rozbawiła; jakież to jednak prawdziwe.
marzy mi się taki uporządkowany, czyściutki ogród, jak z katalogu :-) Pomarzyć zawsze można :-D Wiem, że do tego mi jeszcze daleko, ale małymi krokami i będzie :-)
UsuńJuż jest pięknie!!! 😀
OdpowiedzUsuńjednak czuję, że niewystarczająco :-) jednak dziękuję za miłe słowa!
Usuń