Koniec z owcami

Owce zmieniły właściciela.
Mimo całej dla nich sympatii nie byłam w stanie uchronić wszystkich moich roślin przed ich ślicznymi pyskami. W czasie, gdy u mnie mieszkały, zjadły mi do cna między innymi 18 młodych drzewek owocowych, krzaki malin, jeżyn, agrest i jagody kamczackie, wielokrotnie zjadały mi plony warzywne. Mimo ogrodzenia obu warzywników potrafiły się niepostrzeżenie włamać, zerwać zabezpieczenia i nakarmić się moją krwawicą. Cóż, czas był się rozstać. Przez te trzy lata dzielnie i niestrudzenie kosiły wielką połać trawnika i za to jestem wdzięczna. Dawały masę nawozu, najlepszego jaki kiedykolwiek miałam! I te kilogramy pięknej wełny, którą uprzędłam, na której prowadzę warsztaty z przędzenia.
Niech im się dobrze mieszka w nowym domu.


My zaś zastanawiamy się nad zakupem kozy, która kosiłaby nam trawę i w przeciwieństwie do owiec znosiłaby upalikowanie. Jaką rasę wybrać, czy to w ogóle dobry pomysł?

Zaledwie od dwóch dni nie ma owiec a już mi się wydaje, jakby trawa strasznie urosła!




Komentarze