Baranek cd.

Nie wiemy co było barankowi. Jeździliśmy kilka tygodni każdego dnia do weterynarza na zastrzyki, kroplówki, robiliśmy masaże i nacierania słomą. Nic nie działało, weterynarze się poddali. Smuciło nas to ogromnie, a dodatkowo przygnębiały rady, aby teraz baranka przez kilka tygodni podtuczyć i wezwać... rzeźnika :-(
Rację na pewno miała koleżanka, która również nam tak radziła, sugerując abyśmy docenili maksymalnie życie tego zwierzęcia i nie zakończyli go przysypując metrem ziemi lecz wykorzystali każdą jego część: na mięso, na skórę, rogi na biżuterię czy inne. Niby racja, ale...
Karmiliśmy więc baranka, poiliśmy go wodą z witaminami i elektrolitami, nadal masowaliśmy mu nogi i pewnego dnia baranek zaczął chodzić :-) Na początku niemrawo, widać było, że nóżki mu się trzęsły i po kilku krokach musiał odpocząć, ale z każdym dniem był coraz silniejszy! Dzisiaj nie widać po nim, że był chory, hasa z pozostałymi i znów jest tym samym, zdrowym i radosnym barankiem :-)
Całe to wydarzenie pozostanie dla nas tajemnicą.





Komentarze

Prześlij komentarz

z uwagi na treści reklamowe zamieszczane w komentarzach włączone zostało moderowanie komentarzy. Za reklamy dziękujemy.