Piękny weekend za nami! Wykorzystałam go chyba w 100%, co czuję teraz w całym ciele :-) A jutro poczuję jeszcze bardziej w licznych zakwasach i lumbagach :-)
Najciężej było przy przekopywaniu całego warzywnika, zwożeniu taczką kompostu w ilości 27 taczek, rozgrabieniu wszystkiego i wysypaniu ścinkami drewna powierzchni.
Przekopywanie po raz pierwszy w życiu nie skończyło mi się wypadnięciem dysku :-D Serio. A to dlatego, że nie robiłam tego tradycyjnie, lecz superwidłami, dzięki którym praca idzie znacznie szybciej, plecy się nie męczą bo pozostają cały czas proste.
Sami zobaczcie na filmie:
Akademia Bosej Stopy udostępnia schemat do samodzielnej budowy wideł na swojej stronie. Ja nie umiem sama takich rzeczy robić, więc kupiłam je od nich i było to najlepiej wydane 200 zł.
Zatem jak już przekopałam tymi widłami cały warzywnik (zaledwie około 45m2 ale ma wielkie ambicje :-) ), zaczęłam ładować kompost na taczkę i wysypywać około 5-10-cio cm warstwą na całej powierzchni. Na to przyszła warstwa ściółki, która przykryła całość. Ściółkę otrzymaliśmy za darmo w tartaku, trzeba ją tylko było samodzielnie załadować do auta dostawczego i przywieźć. Na ściółkę składają się głównie wióry drewniane (drewno mieszane liściaste i iglaste) oraz kora, ścinki, zrębki i gałęzie. Liści mam dość swoich, już nieco przekompostowanych, więc je wykorzystam. Ta warstwa zapobiegnie odparowywaniu wody z gleby, ograniczy wzrost chwastów ale przede wszystkim zacznie się tworzyć próchnica i w efekcie gleba będzie bogatsza. Do maja mamy jeszcze 2 miesiące, zatem jakieś procesy już się zadzieją i liczę na to, że gdy rozsady warzyw z parapetu trafią do warzywnika, będę się mogła cieszyć zdrowymi plonami.
Kompost, niesamowita sprawa. W 2011 roku mąż zrobił mi dwa kompostowniki ażurowe:
Dokładanie do nich resztek roślinnych, skoszonej trawy i zgrabionych liści trwało 2 lata. Niby niewielkie, ale pomieściły tony materiału, który znikał przetworzony. Dziś jeden z nich został otwarty (odczepiliśmy część siatki od palika, dzięki czemu otworzyła się jak drzwi i łatwo było wziąć kompost. Z zewnątrz nie wyglądało to zbyt zachęcająco, wydawało się, że resztkom wciąż daleko jeszcze do kompostu, jednak w środku prawdziwa, czarna ziemia! Cud!!
Polecam zatem takie kompostowniki nie tylko z uwagi na cenę i prostotę wykonania.
Najciężej było przy przekopywaniu całego warzywnika, zwożeniu taczką kompostu w ilości 27 taczek, rozgrabieniu wszystkiego i wysypaniu ścinkami drewna powierzchni.
Przekopywanie po raz pierwszy w życiu nie skończyło mi się wypadnięciem dysku :-D Serio. A to dlatego, że nie robiłam tego tradycyjnie, lecz superwidłami, dzięki którym praca idzie znacznie szybciej, plecy się nie męczą bo pozostają cały czas proste.
Sami zobaczcie na filmie:
Akademia Bosej Stopy udostępnia schemat do samodzielnej budowy wideł na swojej stronie. Ja nie umiem sama takich rzeczy robić, więc kupiłam je od nich i było to najlepiej wydane 200 zł.
Zatem jak już przekopałam tymi widłami cały warzywnik (zaledwie około 45m2 ale ma wielkie ambicje :-) ), zaczęłam ładować kompost na taczkę i wysypywać około 5-10-cio cm warstwą na całej powierzchni. Na to przyszła warstwa ściółki, która przykryła całość. Ściółkę otrzymaliśmy za darmo w tartaku, trzeba ją tylko było samodzielnie załadować do auta dostawczego i przywieźć. Na ściółkę składają się głównie wióry drewniane (drewno mieszane liściaste i iglaste) oraz kora, ścinki, zrębki i gałęzie. Liści mam dość swoich, już nieco przekompostowanych, więc je wykorzystam. Ta warstwa zapobiegnie odparowywaniu wody z gleby, ograniczy wzrost chwastów ale przede wszystkim zacznie się tworzyć próchnica i w efekcie gleba będzie bogatsza. Do maja mamy jeszcze 2 miesiące, zatem jakieś procesy już się zadzieją i liczę na to, że gdy rozsady warzyw z parapetu trafią do warzywnika, będę się mogła cieszyć zdrowymi plonami.
Kompost, niesamowita sprawa. W 2011 roku mąż zrobił mi dwa kompostowniki ażurowe:
Dokładanie do nich resztek roślinnych, skoszonej trawy i zgrabionych liści trwało 2 lata. Niby niewielkie, ale pomieściły tony materiału, który znikał przetworzony. Dziś jeden z nich został otwarty (odczepiliśmy część siatki od palika, dzięki czemu otworzyła się jak drzwi i łatwo było wziąć kompost. Z zewnątrz nie wyglądało to zbyt zachęcająco, wydawało się, że resztkom wciąż daleko jeszcze do kompostu, jednak w środku prawdziwa, czarna ziemia! Cud!!
Polecam zatem takie kompostowniki nie tylko z uwagi na cenę i prostotę wykonania.
Komentarze
Prześlij komentarz
z uwagi na treści reklamowe zamieszczane w komentarzach włączone zostało moderowanie komentarzy. Za reklamy dziękujemy.